Skrzynia piratów wreszcie może być opublikowana. Przyszła jej chwila, a jubilat już się nią cieszy, a mi pozostało troszkę poopowiadać o jej powstawaniu.
Zacznę jednak po kolei ...
... na początku musiałam skrzynię zagruntować podkładem, a potem już mogłam pomalować brązową farbą. Niestety nie było tak prosto. W trakcie jej tworzenia miałam istny mętlik w głowie, jaka tak naprawdę miałaby być.
Były przecierania krawędzi i inne zabiegi, ale doszłam do wniosku, że dla 4-latka będzie to zbyt poważne.
Skrzynia, owszem może ocierać się o inną epokę, ale może nie tak dosłownie.
I tak malując przerywaną kreskę zrobiłam imitację przeszycia pasa okalającego dół skrzyni, a do tego na jej spodzie namalowałam ślady małych stópek.
Przyszła pora na wieko, tutaj miał być transfer, ale po kilku nieudanych próbach musiałam po prostu przykleić wcześniej przygotowany obrazek. Potem dookoła uzupełniłam krawędzie obok obrazka farbą i także zrobiłam imitację przeszycia. Brzegi jeszcze lekko postarzyłam, delikatnie pocierając złotą farbą. Na koniec odbyło się oczywiście kilkakrotne lakierowanie.
Mojej ingerencji wymagały również wszystkie okucia, ponieważ jedne były czarne inne złote. By nadać im jednolity wygląd musiałam je na nowo pomalować.
Pozostało jeszcze zająć się kłódką, która miała wygrawerowane logo producenta, ale przecież taka nie mogła zostać. Tak, więc wypełniłam grawer masą szpachlową, kiedy już wyschła pomalowałam gruntem, a potem już kolejno farbami: czarną, brązową i na koniec złotą, z jednej strony wąskim pędzelkiem namalowałam pierwszą literę imienia przyszłego właściciela skrzyni.
Cóż, kluczyków do kłódki już nie malowałam bo i tak farba by się starła. Jedynie drobiłam coś w rodzaju breloczka. Na małym kawałku surówki (taka tkanina bawełniana) zrobiłam transfer wydruku laserowego z charakterystycznym atrybutem piratów. Brzegi wysiepałam i dołączyłam do kluczyków.
No tak, ale co jest warta skrzynia bez skarbu. Uszyłam więc woreczki na owe skarby, na których także zrobiłam transfer wydruków laserowych, a potem wypełniłam czekoladowymi dukatami i szklanymi, różnokolorowymi kulkami.
Jubilat otrzymał kopertkę z częścią mapy i kluczykami do skrzyni, ...
... tak więc musiał jej poszukać idąc wytyczonym szlakiem do miejsca, gdzie znajdowała się druga część mapy.
I tak wszystko razem sprawiło, że mój mały poszukiwacz skarbu zapamięta na dłuższy czas swoje czwarte urodziny.
Jeszcze raz Jasiu wszystkiego najpiękniejszego i kolejnych pasjonujących urodzinowych przeżyć.
Cudowna skrzynia ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam :o))
Usuńgenialny pomysł . gratulacje
OdpowiedzUsuńDziękuje. Tak sobie myślałam, że kiedyś taka skrzynia będzie fajnym wspomnieniem z lat dzieciństwa. Pozdrawiam :o))
Usuń