Na skutek splotu pewnych wydarzeń, bez wcześniejszego naszego udziału w tym
zamierzeniu, na niecałe trzy dni znaleźliśmy się z mężem w Kazimierzu Dolnym.
Pierwszy raz w tym miasteczku byłam wieki temu, potem jeszcze klika razy byliśmy razem, ale dopiero teraz odwiedziliśmy je o tej porze roku.
Miejsce to ma w sobie wiele uroku, za sprawą niepowtarzalnego klimatu, a do tego w tym czasie można było liczyć na nieco mniejszą ilość turystów i móc spokojnie odświeżyć sobie widok znanych miejsc, gdy uliczki są bardziej puste.
Miejsce to ma w sobie wiele uroku, za sprawą niepowtarzalnego klimatu, a do tego w tym czasie można było liczyć na nieco mniejszą ilość turystów i móc spokojnie odświeżyć sobie widok znanych miejsc, gdy uliczki są bardziej puste.
Mimo pobytu zimową porą staraliśmy się jednak sporo przebywać na powietrzu, jednak znacznie więcej niż podczas poprzednich wizyt korzystaliśmy z miejsc oferujących coś dla zaspokojenia naszego podniebienia i by móc niespiesznie chłonąć klimat odwiedzanych przestrzeni.
Żeby jednak nie było, że przyjechaliśmy tu by tylko kosztować tego co oferują liczne miejsca z jedzeniem. Jednak zaraz po przyjeździe udaliśmy się na drugie śniadanie do Bistro Bajgiel przy ulicy Lubelskiej 4A i oczywiście skosztowaliśmy bajgla, czyli chrupiącego obwarzanka z ciasta drożdżowego.
Wybraliśmy z łososiem i jajkiem, a dodatkiem była sałatka z pysznym sosem i jeszcze zimowa, rozgrzewająca herbata. Szczerze powiem, że ledwo to wszystko zjadłam, było przepyszne i świeże, ale jak dla mnie dużo.
Oczywiście pobyt nie może odbyć się bez spaceru wąskimi uliczkami, warto też zajrzeć do tutejszych galerii, czy odwiedzić sklepiki z rękodziełem i spokojnie napawać się urokami tych miejsc.
Zdjęcia, które niżej zamieściłam są jedynie namiastką tego, co możecie zobaczyć w Kazimierzu Dolnym. Poza tym, osoby zwiedzające je pierwszy raz będą miały o wiele więcej miejsc do odwiedzenia, których tutaj nie pokazałam, ale dla chcącego nic trudnego i możecie znaleźć na innych blogach niezbędne informacje o tym co jeszcze zobaczyć.
Warto też zajrzeć do Parku Miliona Róż i Zabytków Kresowych,
który znajduje się na obrzeżach miasteczka, przy ulicy Krakowskiej 73. Jest to najnowsza atrakcja Kazimierza Dolnego. O tej porze nie ma
takiego uroku jak w czerwcu, kiedy kwitnie 600 gatunków róż, ale
mogliśmy podziwiać zabytki kresowe w miniaturze.
Mieliśmy
szczęście, bo zwiedzaliśmy miejsce to sami, a oprowadził nas po nim jego
właściciel, pasjonat historii Kresów Rzeczypospolitej.
Wędrowaliśmy
wśród miniatur zamków, pałaców oraz obiektów sakralnych związanych z
najważniejszymi osobami i miejscami dla naszej historii, urzeczeni, tym z
jakim kunsztem i dbałością o szczegóły zostały one wykonane w skali
1:25 (jedynie dwa zamki warownie w skali 1:33).
Zobaczyliśmy
tam zamek w Żółkwi, Kamieńcu Podolskim, Chocimiu, Podhorcach, kolegiatę w
Żółkwi czy dwie katedry, łacińską i unicką we Lwowie.
Byliśmy urzeczeni wiedzą, którą podczas zwiedzania przekazał nam przewodnik.
Zamierzamy,
choćby dla tego miejsca wrócić tutaj w czerwcu, by zobaczyć je w pełnej
krasie, kiedy te miniaturowe budowie toną w morzu kwitnących róż.
Kiedy już się zmęczymy albo zmarzniemy możemy wejść do Herbaciarni-Galerii u Dziwisza, przy ulicy Krakowskiej 6. Jest to miejsce, gdzie nie tylko można się napić czegoś ciepłego i zjeść coś słodkiego, ale też kupić mieszankę herbaty, czy rzemieślnicze wyroby z czekolady.
Niezmiernie klimatyczny wystrój wnętrza, żywe kwiaty na stolikach i sącząca się muzyka Chopina sprawiają, że można poczuć się tu niczym w zaczarowanym świecie.
Dodam jeszcze, że na stolikach leżą też książki, po które można sięgnąć i zaszyć się w ich treściach. Wśród znajdujących się na naszym stoliku znalazłam książkę pt. Romantyczna podróż pana Honoriusza pani Moniki Warneńskiej i tak mnie wciągnęła, że poszukam jej by przeczytać całość. Niestety książka była wydana w 1978 r., a wznowienie w 1984 r. więc by ją znaleźć pozostają mi tylko antykwariaty.
Polecam też udać się do kultowej Piekarni Sarzyński przy ulicy Nadrzecznej 6, gdzie zarówno kupicie osławione kazimierskie koguty, ale i pyszne drożdżówki i jeszcze lepsze pączki, a wszystko to z dobrą herbatą lub kawą. Przybysz bardziej głodny może pożywić się pierogami czy pizzą, każdy znajdzie coś dla siebie.
Fabryka Naleśnika przy ulicy Lubelskiej 19 to kolejne klimatyczne miejsce w Kazimierzu Dolnym, gdzie po wejściu czuje się ciepło i przytulność wnętrza. I choć głównym tematem menu są tutaj naleśniki to polecam koniecznie spróbować bo dodatki, z którymi są poddawane są dość nieoczywiste, a wszystko razem przepyszne.
Jeśli zaś chcecie posmakować potraw skomponowanych w bardziej wyszukany sposób, a przy tym pięknie podanych polecam restaurację Akuku przy ulicy Krakowskiej 3. To niewielka knajpka z przyjemnym klimatem, ze sporą ilością stolików.
Przyznam się, że nie mogliśmy się powstrzymać, by nie zjeść obiadu z dwóch dań i deseru (choć na co dzień jemy tak obfitych posiłków). Niech to będzie rekomendacją dla odwiedzenia tego miejsca, a gwarantuję, że nawet najbardziej wybredni miłośnicy dobrego jedzenia będą usatysfakcjonowani.
Wieczorem, kiedy się ściemniło całe miasteczko nabrało jeszcze
większego klimatu, dzięki ciepłu bijącemu z okien licznych kawiarenek, tu i ówdzie oświetlonych fasad kamieniczek, studni na Rynku Głównym, czy też licznie rozwieszonych światełek w przeróżnych miejscach.
Mam nadzieję, że osoby, które już były kiedyś w Kazimierzu Dolnym, może
wybiorą się tam po raz kolejny, by tak jak my spojrzeć na to miasteczko
z innej perspektywy. Natomiast tych, którzy tam jeszcze nie byli bez cienia wątpliwości zachęcam do odwiedzenia go o każdej porze roku.
Informacja:
po najechaniu myszką na kolejne zdjęcia ukazuje się jego opis, a klikając na nazwy odwiedzanych miejsc zostaniecie przekierowani na jego umiejscowienie, na mapie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz