Powinnam wyjaśnić po co ten powyższy wywód. Otóż wcześniej w przedpokoju miałam osłonkę ikeowską z suszonymi różyczkami, ale zrobiła się z nich mała składnica kurzu, szukałam więc sztucznych kwiatków. W zakątku, w którym stała jest znikoma ilość świata dziennego i żaden żywy kwiatek nie przeżyje. Osłonka okazała się być za niska do kupionych kwiatków i nawet po prowizorycznym skróceniu łodyżek nie wyglądało to najlepiej.
Kupno wspomnianej doniczki okazało się niezbędne. Bałam się tylko, czy nie jest ona częścią wystroju kwiaciarni, ale jak się okazało była na sprzedaż i tak oto ozdobiła moje wnętrze.
Doniczkę najpierw zagruntowałam, potem pomalowałam na biało, by następnie przetrzeć szarą farbą. Niedawno kupiłam formy do odlewów gipsowych i dzięki nim mam lilijkę, którą pomalowałam na szaro, potem delikatnie przetarłam białą farbą i przykleiłam do doniczki. Całość polakierowałam i gotowe ...
Różyczki chyba nie wyglądają kiczowato?
A tak było przed zmianą ...
Śliczna ozdoba. Doniczka po przemianie wygląda zachwycająco. Super są te przetarcia. A różyczki na fotografiach wyglądają na żywe. :)
OdpowiedzUsuńwow! świetna metamorfoza! Doniczka wygląda rewelacyjnie po Twoich zmianach, wcześniej nawet bym na nia nie spojrzała! gratuluję pomysłowości i talentu!
OdpowiedzUsuńRóże jak żywe a z doniczki powstał piękny oryginalny wazon, ależ Ty jesteś pomysłowa :-) podziwiam z przyjemnością
OdpowiedzUsuńŁadnie tu u Ciebie - będę zaglądać:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam. :))
Usuń